sobota, 25 lipca 2015

Morelowe różyczki – zakręcone ciasto francuskie i morele



Uff! Już za tydzień urlop! Prawie dwa tygodnie w rodzinnym domu w Polsce:). Mam nadzieję, że oprócz odpoczynku, urlop dostarczy również wielu ciekawych przepisów z wykorzystaniem owoców z ogrodu:). Już mi doniesiono to i owo, jakoby papierówki były w „kwiecie wieku” i że zaczyna się robić różowo od późnych malin. A to tylko część wspaniałości z ogrodu, bowiem skrywa on jeszcze wiele, wiele innych owocowych pyszności.
Tymczasem, dzisiaj na talerzu goszczą urocze różyczki. Proste, a jakże efektywne! Morelowe różyczki z ciasta francuskiego to elegancki i nie wymagający wiele czasu poczęstunek – idealny na popołudnie z kawą i znajomymi. Kto jest w posiadaniu ciasta francuskiego i moreli – do dzieła!


Składniki (na ok. 14 sztuk):

1 opakowanie gotowego ciasta francuskiego (275g)

1 jajko
1 łyżeczka cukru
 1 łyżeczka cukru wanilinowego
¼ łyżeczki cynamonu

10 średnich moreli


Wykonanie:

Rozwinąć ciasto francuskie – pokroić na 14 równych pasków (wzdłuż krótszego boku).
Jajko roztrzepać z cukrami i cynamonem.
Morele przekroić na pół, a następnie pokroić w półplasterki.
Piekarnik rozgrzać do 200oC (termoobieg). Dużą blachę wyłożyć papierem do pieczenia.
Każdy pasek ciasta francuskiego posmarować jajkiem (najlepiej za pomocą pędzelka). Wzdłuż każdego układać półplasterki moreli i zwijać w różyczki. 


Wierzch można jeszcze posypać cukrem. Wstawić do piekarnika i piec ok. 12-15 minut (polecam na bieżąco obserwować, bo różne piekarniki różnie pieką), aż ciasteczka nabiorą złoto-brązowego koloru.Wyjąć i ostudzić. Oprószyć lekko cukrem pudrem. Smacznego!


Letnie owoce

poniedziałek, 20 lipca 2015

Kluski z maliną z ciasta grysikowo-serowego



To lato bezapelacyjnie jest latem knedli, klusek i pierogów! Ale się rozkręciłam! Odkryłam, że pospolite kluchy nie muszą być wcale nudne i monotonne. Co chwilę szperam w Internecie w poszukiwaniu nowych inspiracji. Tym razem zainspirowały mnie kluski z niemieckiej strony Internetowej. A powiem Wam, że przynajmniej tutaj – w Bawarii – kluski i knedle to świętość. Dlatego też Bawarczycy mają mnóstwo wspaniałych przepisów zarówno na słodkie, jak i słone wyroby mączne. Dzisiejsze kluski wykonane są z ciasta na bazie kaszy manny i sera twarogowego. A nadziane są jedną, skromną, ale jakże pyszną maliną:). Najlepiej smakują przestudzone, letnie, polane masłem. Wtedy to najintensywniej da się wyczuć smak twarogu i grysiku. Kluseczki są delikatne i co tu dużo mówić – pyszne:) Koniecznie musicie spróbować!



Składniki (na ok. 14 klusek):

500g sera twarogowego (z kubka)
140g kaszy manny (grysiku)
140g mąki pszennej
140g miękkiego masła
140g cukru (można dać mniej)
2 żółtka
1 łyżeczka cukru wanilinowego
Szczypta soli

Dodatkowo: 14 dużych malin (można nadziewać również innymi dowolnymi owocami)


Wykonanie:

Wszystkie składniki umieścić w misie i zmiksować na jednolitą masę. Wstawić do lodówki na 1-2 godziny (w zależności jakim dysponujecie czasem). Nic się również nie stanie, jak ciasto poleży w lodówce trochę dłużej. Po wyjęciu z lodówki podzielić na 14 równych części. Jak sobie ułatwić życie? Odmierzyć za pomocą wagi kulki o masie 70g, ostatnia kulka może mieć nieco mniej:).  Zagotować wodę w wysokim garnku – kluski muszą swobodnie pływać. Formować je w dłoniach oprószonych mąką, do środka wkładając jedną sporą malinę. Kluski wkładać do wrzącej wody i gotować na średnim ogniu przez ok. 15 minut, aż wypłyną i „spuchną”. Wyłożyć na talerz i dać im chwilę odpocząć. Moim zdaniem smakują najlepiej gdy są  letnie, a nawet prawie zimne, bo wtedy najintensywniej czuć smak sera i grysiku. Ale to moja podpowiedź. Zjecie jak lubicie:). Polecam polać stopionym masłem i zjeść w towarzystwie świeżych malin. Smacznego!




środa, 15 lipca 2015

Ucierane ciasto z agrestem



Bardzo lubię agrest, nieważne czy zielony czy fioletowy – zjem każdy, nawet ten niedojrzały. Pamiętam, że kiedyś mieliśmy na łące mnóstwo krzaczków z agrestem. Niestety, na dzień dzisiejszy ostał się tylko jeden biedny, przekrzywiony krzaczek. I zawsze między domownikami trwa walka o tych parę owoców wiszących na krzaczku, majestatycznie kołysanych przez wiatr. W tym roku to mi się udało dorwać pierwsze owoce i powiem, że po dzisiejszym wpisie obawiam się o resztę. Zanim znów przyjadę do Polski, to ktoś może mnie ubiec i je zerwać:). Agrest do dzisiejszego wypieku kupiłam niestety w sklepie – o dziwo smaczny – ale w niemieckich supermarketach przeważnie wszystkie owoce są niesamowicie słodkie. Do ciasta użyłam domowych jajek przywiezionych z Polski, dzięki czemu ciasto ma piękny, żółty kolor. W oryginalnym przepisie autorka użyła okrągłej tortownicy, ja jednak postanowiłam zmieścić tą ilość ciasta na mniejszej powierzchni, do tego kwadratowej, by ciasto wyszło wysokie. No i wyszło. Pięknie wyrośnięte i niesamowicie pulchne! Słodki, maślany smak ciasta przełamuje kwaskowaty agrest. Wierzch natomiast pokrywa warstwa marcepana i płatków migdałowych. Całość smakuje świetnie, choć marcepan jest średnio wyczuwalny – i dobrze, bo bałam się, że przyćmi agrest. Polecam!


Składniki (na ciasto w formie 20x20cm):

Ciasto:
200g mąki pszennej
200g masła
150g cukru
4 jajka (M)
1 łyżeczka cukru wanilinowego
1 średnio kopiata łyżeczka proszku do pieczenia
Szczypta soli

Dodatkowo: 
350g świeżego agrestu
100g masy marcepanowej
50g płatków migdałów

Ciasto można również zrobić w większej formie i z większą ilością agrestu, ale będzie ono wtedy niższe – co wcale nie znaczy, że gorsze:)


Wykonanie:

Formę wyłożyć papierem do pieczenia. Piekarnik rozgrzać do 180oC (grzanie góra-dół).
Agrest umyć i pozostawić, by odciekła woda.
Ciasto: mąkę przesiać razem z proszkiem do pieczenia – dodać cukier wanilinowy i sól. Masło i połowę cukru umieścić w misie i zacząć ucierać. Następnie dodawać na przemian po jednym jajku i odrobinie cukru. Masa będzie wyglądać jakby zważona, ale tak ma być. Na samym końcu wsypać mąkę i jeszcze raz zmiksować, by powstała gładka, gęsta i jednolita masa. Masę wyłożyć do formy i równomiernie rozprowadzić. Na ciasto układać w równych rzędach owoce – powciskać do połowy w ciasto. Na owoce zetrzeć marcepan i posypać płatkami migdałów. Wstawić do piekarnika i piec ok. 45-50 minut, do tzw. suchego patyczka. Wyjąć i ostudzić. Oprószyć cukrem pudrem. Smacznego!


poniedziałek, 13 lipca 2015

Podział warzyw oraz 6 powodów, dla których powinniśmy je jeść


Warzywa znajdują swoje zastosowanie w większości potraw, czy to  wytrawnych, czy słodkich. I mimo, że zawierają mało białka i tłuszczu oraz mają niską wartość energetyczną, są niezastąpione w żywieniu. Ich dobroczynny wpływ na organizm jest wielokrotnie potwierdzony naukowo. Składniki zawarte w warzywach nie tyle wspomagają funkcjonowanie narządów wewnętrznych, ale również są najtańszym i dostępnym dla każdego sposobem na zachowanie dobrej kondycji skóry, włosów i paznokci. Często nie zdajemy sobie sprawy, że codzienna porcja warzyw może zastąpić nawet najdroższe kremy!



Oto sześć powodów, dla których powinno się spożywać warzywa:

1.       Witaminy, mikro i makropierwiastki oraz sole mineralne zawarte w warzywach spełniają rolę regulatorów ważnych procesów metabolicznych. Warzywa dostarczają witamin A, C, E, K oraz witamin z grupy B – niacynę i kwas foliowy.  Natomiast znaczne ilości potasu, wapnia, magnezu i sodu wpływają na utrzymanie równowagi kwasowo-zasadowej organizmu.

2.       Warzywa mają działanie alkalizujące, a więc nie powodują zakwaszania organizmu.

3.       Znajdujący się w warzywach błonnik pokarmowy ma wpływ na stężenie glukozy i cholesterolu we krwi, co jest bardzo istotne w profilaktyce miażdżycy. Ponadto, błonnik przez mechaniczne drażnienie ścian jelita grubego wpływa na jego perystaltykę, a dzięki temu działaniu chroni przed zaparciami i obniża ryzyko chorób jelita grubego – uchyłkowatością jelit, polipami, żylakami odbytu i chorobą nowotworową. 

4.       Barwniki i garbniki ( w tym niektóre flawonoidy i betainy) spełniają rolę detoksykacyjną organizmu, dzięki ich łatwości utleniania i redukcji oraz wychwytywania wolnych rodników. Tym samym, spożywając odpowiednie ilości warzyw, zapewniamy sobie darmową kurację odmładzającą.

5.       Niektóre z warzyw okazują się być pomocne w zwalczaniu przeziębienia oraz innych chorób, przez obecność fitoncydów mających działanie bakteriobójcze, bakteriostatyczne oraz przeciwwirusowe. Do takich warzyw w szczególności należą: cebula, czosnek i chrzan.

6.       Warzywa są niskokaloryczne, a więc są idealnym produktem dla osób dbających o linię. Należy jednak pamiętać o tym, że warzywa w swojej niskokaloryczności dzielą się na bardziej kaloryczne (strączkowe, ziemniaki) i na te mniej kaloryczne (czyli cała reszta).

Oczywiście argumentów przemawiających za spożywaniem warzyw jest więcej, gdyż temat warzyw jest tematem bardzo szerokim, a zamieszczone przeze mnie informacje to kropla w morzu. Musiałabym zapisać chyba z 200 stron, żeby zamieścić tam wszystkie informacje z książek i podręczników znajdujących się w mojej biblioteczce:).

czwartek, 9 lipca 2015

Puszysty sernik z malinami i galaretką



Te anomalie pogodowe przechodzą już same siebie. Już chyba wolałam te zimy ze śniegiem, a w lecie maksymalnie 28-30 stopni, ale żeby nie było śniegu w kwietniu i trąb powietrznych w lecie! I mimo, że kocham upały, te ostatnie dały mi się już we znaki. Bo nie pamiętam kiedy ostatnio w nocy było prawie 30 stopni… W nocy duchota, w dzień trąba powietrzna… I jak tu powiedzieć „udanych wakacji”, z takimi cudami?
Mimo anomalii pogodowych wybierając się na rynek, można zastać stragany uginające się od owoców. I aż trudno się zdecydować, jakich owoców użyć do ciasta:). Tym razem w moje ręce wpadły maliny. Mówcie co chcecie, ale sernik z owocami i galaretką nie może nie smakować! Puszysta masa serowa, słodziutkie sezonowe maliny i galaretka. Przynajmniej sernik się udał:).


Składniki (na sernik w okrągłej formie 24cm):

Kruchy spód:
150g mąki pszennej
100g masła
50g cukru
1 żółtko
½ łyżeczki cukru wanilinowego
Szczypta soli

Masa serowa:
1 kg sera twarogowego kubkowego
250g masła
250g cukru
5 jajek
20g budyniu waniliowego w proszku
Skórka otarta z 1 lub ½  cytryny
Ziarenka z 1/3 laski wanilii

Dodatkowo:
300-400g świeżych malin
1 opakowanie galaretki o smaku malinowym


Wykonanie:

Kruche ciasto: z podanych składników zagnieść ciasto. Można je zagniatać w misce lub na stolnicy/blacie. Do miski wsypać mąkę. Dodać żółtko i wymieszać by połączyło się z mąką. Następnie dodać masło pokrojone na małe kawałeczki i rozdrobnić palcami. Następnie dodać resztę składników i zagnieść ciasto.
Dno formy oraz boki na wysokość ok. 3 centymetrów wylepić ciastem. Ponakłuwać widelcem i wstawić do piekarnika. Piec do zezłocenia, ok. 10 minut (najlepiej obserwować). Ciasto wyjąć i powierzchnię oraz boki wygładzić łyżeczką, by były mniej „pofalowane”.
Masa serowa: ser wymieszać z proszkiem budyniowym i skórką cytrynową. Miękkie masło utrzeć z cukrem i żółtkami na puszystą masę. Dodawać po jednym białku, aż wszystko się połączy. Masa może wydawać się czasem jakby „zważona” ale po dodaniu sera wszystko się ujednolici. Do masy dodawać po trochu sera wymieszanego ze skórką cytrynową i budyniem i ucierać. Gdy kruchy spód się podpiecze, wylać na niego masę serową i wygładzić powierzchnię. Zmniejszyć temperaturę piekarnika do 175oC (termoobieg). Ciasto i piec ok. 1 godzinę i 10-15 minut, aż wierzch ładnie się zezłości lub zbrązowieje. Gdyby sernik za szybko brązowiał, można przykryć go kawałkiem folii aluminiowej i dalej piec. Sernik powinien sporo urosnąć podczas pieczenia, potem trochę opadnie, lecz zwykle po upieczeniu nie jest zapadnięty. Pozostawić do całkowitego ostudzenia.
Galaretkę rozpuścić w 475ml wrzątku. Odstawić do przestudzenia. Zimny sernik wyjąć z formy i odciąć całą górę, by był równy „jak stół” i żeby później zmieściła się jeszcze galaretka i owoce. Sernik włożyć spowrotem do formy. Między sernikiem i bokiem formy powstanie przerwa, więc należy tą przerwę „zalepić” odciętymi kawałkami sernika. Na tak przygotowany wierzch ułożyć maliny i zalać przestudzoną galaretką. Schłodzić przez kilka godzin w lodówce. Smacznego! 


poniedziałek, 6 lipca 2015

Jogurtowe placuszki z mąki ryżowej z brzoskwinią (bezglutenowe)



Dawno nie było u mnie żadnych placuszków. Stęskniłam się już troszkę za nimi. Ostatnio w sklepie kupiłam mąkę ryżową i postanowiłam dodać do mojej kolekcji jakieś placki bezglutenowe. Wiadomo, że wszelkie placki z jabłkami są u mnie na pierwszym miejscu, lecz chciałam tym razem postawić na inny smak. I tak padło na brzoskwinie i kokos. Nie dodawałam  dużo kokosu, bo nie chciałam by jego smak zdominował brzoskwinię. Dodałam za to jogurt naturalny, by placki były bardziej treściwe. W efekcie otrzymałam pyszne placuszki, które popołudniem bardzo szybko zniknęły z talerza. Nic przecież nie stoi na przeszkodzie, by usmażyć je raz jeszcze:).


Składniki (na ok. 8-10 placuszków):

150g jogurtu naturalnego ( u mnie 0,1% tł.)
60g mąki ryżowej
1 jajko (M)
2-3 łyżeczki miodu
2 łyżeczki wiórek kokosowych
¼ łyżeczki cukru wanilinowego
¼ łyżeczki proszku do pieczenia

1 brzoskwinia (o wadze ok. 120g)

Dodatkowo: olej kokosowy lub olej rzepakowy do smażenia

Kaloryczność placków oscyluje w granicach 65-80kcal w zależności od ilości placków. Całe ciasto na placki ma ok. 646kcal, więc należy tą wartość podzielić przez ilość usmażonych sztuk. Podana kaloryczność jest w przybliżeniu, gdyż użyte składniki mogą się różnić między sobą, no i ilość tłuszczu użytego do smażenia też zmienia ich kaloryczność.


Wykonanie:

Połączyć suche składniki. Jogurt rozmieszać z jajkiem i miodem. Dodać suche składniki i dokładnie wymieszać. Brzoskwinię pokroić w kosteczkę (u mnie wraz ze skórką) i dodać do masy. Wymieszać. Na patelni rozgrzać łyżeczkę oleju. Nakładać surowe ciasto formując placuszki. Smażyć z obu stron na złoto-brązowy kolor. Po obróceniu placków na drugą stronę, można dolać odrobinę oleju, aczkolwiek nie jest to konieczne, bo placki smażą się też dobrze na małej ilości tłuszczu. Gotowe oprószyć cukrem pudrem, a można i z tego zrezygnować:). Smacznego!


Bezglutenowe Vege Wypieki

czwartek, 2 lipca 2015

Bułeczki z jagodami – Jagodzianki



Dziwna sprawa, po raz pierwszy piekłam domowe jagodzianki. Są takie wypieki, zwane klasykami, które wydaje się, ze każdy już robił. No cóż, okazuje się jednak, że w szaleństwie eksperymentowania, pomija się lub zapomina o klasycznych wypiekach. Sama się na tym łapie. Mi dopiero teraz udało się wpaść na to, że „następnym razem będą jagodzianki”. Ogromnie się cieszę, bo takie domowe bułeczki to rozkosz dla podniebienia i pewność, że ich nadzienie to 100% borówek, a nie „ulep jagodopodobny”. Skorzystałam z mojego sprawdzonego przepisu na ciasto drożdżowe, które mnie jeszcze nigdy nie zawiodło. Jagodzianki wyszły nieprzyzwoicie dobre. Miękka, puszysta drożdżowa poduszeczka, wypełniona aromatycznymi borówkami. Niebo na talerzu. A zapach po upieczeniu – nie do opisania. Z całego serca polecam!


Składniki (na 10 dużych jagodzianek):

Ciasto:
500g mąki pszennej
250ml mleka
2 garście cukru
2 łyżki gęstej śmietany 18%
50g świeżych drożdży
50g masła
1 jajko
1 żółtko
1 łyżeczka cukru wanilinowego
Skorka otarta z ½ cytryny
Szczypta soli

Nadzienie:
300g świeżych borówek


Wykonanie:

Ciasto drożdżowe: mąkę przesiać do miski, dodać cukier, cukier wanilinowy i sól. Wszystko wymieszać. Ze składników uformować kopczyk, a następnie zrobić w nim wgłębienie. Mleko lekko podgrzać, by było letnie. Do mleka pokruszyć świeże drożdże i dokładnie rozmieszać, aż się rozpuszczą. Wlać do wgłębienia i zasypać otaczającą mąką. Miskę przykryć ściereczką kuchenną. Pozostawić na 10-15 minut.
Po 10-15 minutach dodać jajko, żółtko, śmietanę i skórkę otartą z cytryny – wszystko wymieszać łyżką, a następnie dodać rozpuszczone masło i zacząć wyrabiać ręką (ok. 5 minut), aż będzie sprężyste i jednolite. Odstawić na 1-1 i ½ godziny do wyrośnięcia.
Po tym czasie piekarnik rozgrzać do 200oC (termoobieg), a blachę 25x35cm wyłożyć papierem do pieczenia.
Wyrośnięte ciasto podzielić na 10 równych części. Każdą część spłaszczyć, nałożyć pół garści borówek i zlepić dokładnie ( jak sakiewkę ). Zlepione bułeczki układać na blasze zlepieniem do dołu. Pozostawić na ok pół godziny by jeszcze podrosły na blasze. Po tym czasie każda bułeczkę przesmarować lekko samym mlekiem. Wstawić do piekarnika i piec ok. 15 minut. Wyjąć i ostudzić lub zjadać jeszcze ciepłe. Można zrobić do nich lukier, a można po prostu oprószyć cukrem pudrem. Smacznego!