poniedziałek, 27 lutego 2017

Tafla czekoladowa z bakaliami i chili



Jeden kawałek i tyle smaków! Gorzki smak czekolady w połączeniu ze słodko-kwaśnymi żurawinami, morelami i skórką pomarańczową oraz lekko słonymi pistacjami, a wszystko to doprawione odrobiną płatków chili – to z pewnością mieszanka idealna! Kawałek takiego czekoladowego przysmaku jest z pewnością zdrowszy od kupnych nadziewanych czekolad, a ponadto, możemy go przygotować sami w krótkim czasie i przechowywać w lodówce jeszcze przez długi czas. Taflę można przygotować wcześniej i mieć w zanadrzu, gdy odwiedzą nas niespodziewani goście. Jak zapewne zdążyliście zauważyć, na Różowej królują przepisy bez czekolady, ponieważ nie jestem jej fanką. Ale zdarzają się przepisy, które absolutnie kradną me serce – tak właśnie jest z dzisiejszym. Kawałek takiej tafli bakaliowej zjem z przyjemnością. Jeśli nie lubicie gorzkiej czekolady, to spokojnie możecie użyć czekolady mlecznej lub białej i dodać inne ulubione suszone owoce, orzechy itp.


Składniki (na taflę wymiarów ok. 25x35cm):

2 tabliczki gorzkiej czekolady
80g suszonej żurawiny
80g solonych pistacji (waga wraz z łupinkami)
50g suszonych moreli
50g kandyzowanej skórki pomarańczowej
Szczypta cynamonu
Szczypta płatków chili (wg uznania)


Wykonanie:

Żurawinę i morele pokroić w małe kosteczki lub paseczki. Pistacje obrać z łupinek i posiekać.
Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej wraz z dodatkiem cynamonu. Jeszcze gorącą wylać na papier do pieczenia i rozsmarować na podane wyżej wymiary (lub grubiej jeśli wolicie grubszą taflę). Na rozsmarowaną czekoladę od razu wyłożyć morele, żurawinę, skórkę pomarańczową i posypać posiekanymi pistacjami i płatkami chili. Wstawić do zimnego miejsca lub lodówki, aż tafla zastygnie. Przed podaniem pokroić na dowolne kształty. Czekoladę można również zamrozić – będzie idealnym dodatkiem do deserów lodowych! Smacznego!

 

http://sklepagnex.pl/

czwartek, 23 lutego 2017

BeaverTails – Ogony bobra



Wiem, że dziś już za późno by je upiec, ale będą jak znalazł na przyszły rok lub inne okazje, gdy będziecie potrzebować coś "pączkowego":)
A więc BeaverTails...Ten tradycyjny kanadyjski przysmak o dziwnej nazwie to nic innego jak odpowiednik naszych pączków, tyle że jego kształt ma przypominać ogon bobra. Bóbr zaraz obok klonu jest symbolem Kanady i jest on głęboko zakorzeniony w dziejach tego kraju. Bóbr był i jest powszechnie występującym w Kanadzie gryzoniem, symbolizującym spryt, pracowitość, a także inteligencję. Takie właśnie cechy przypisywano wczesnym Kanadyjczykom. Nic więc dziwnego, że zwierzę to zostało mianowane symbolem.
Dawniej w Kanadzie piekło się prawdziwe bobrze ogony, a w czasie ich braku, potrawę zastępowano płaskim chlebem formowanym właśnie na kształt ogonów. Jednak historia słodkich ogonów bobra sięga roku 1978, kiedy małżeństwo Hookerów korzystając z rodzinnej receptury babki zdecydowali się na ich sprzedaż podczas święta wspólnoty w mieście Killaloe w Ontario. Babka Hookera przyrządzała te chlebki na śniadanie, polane masłem i posypane cynamonem, cukrem lub dżemem. Sama nazwa „BeaverTails” weszła w życie w roku 1980, kiedy to utworzono pierwszy sklepik z tym przysmakiem na rynku w Ottawie. Od tego czasu ogony bobra stały się tradycją i nieodłącznym elementem wszelkich eventów, festynów i zabaw. Dostać je można w przeróżnych wersjach – z czekoladą, owocami, cukrem.
Szalenie zaciekawił mnie ten przepis, dlatego zdecydowałam się go wypróbować. Zakochałam się w kształcie, a poza tym, uwielbiam cynamon. Zaciekawiło mnie również całonocne garowanie ciasta. Najlepiej zacząć przygotowanie o około 18-19 wieczorem, kiedy to pierwszy raz zagniatamy ciasto, potem ciasto sobie odpoczywa i rośnie przez noc, a rano ponownie go zagniatamy.
Jakkolwiek to brzmi, smażone ogony są przepyszne, pulchniutkie, mięciutkie. Bardzo chrupiące i różnią się znacznie od pączków, bo prawie nie mają "miąższu". Można oczywiście formować nieco grubsze placki - wtedy w środku jest więcej białego wnętrza:) Jak dla mnie ciut za słodkie, ale czyż nie o to chodzi by w tłusty czwartek było do syta? :) Polecam!


Składniki (na całą paterę - ok. 30 ogonów różnej wielkości):

Zaczyn drożdżowy:
260g mąki pszennej (1 i ¾ szklanki)
½ szklanki ciepłego mleka
½ szklanki letniej wody
50g świeżych drożdży

+ 320g mąki pszennej (2 szklanki) – na później

Masa jajeczno-maślana:
60g miękkiego masła
½ szklanki cukru
3 małe jajka
1 łyżeczka cukru wanilinowego
¼ łyżeczki soli

Dodatkowo:
½ małego kieliszka spirytusu (lub wódki)
2 szklanki cukru i łyżeczka cynamonu do obtaczania ogonów


Wykonanie:

Zaczyn drożdżowy: drożdże rozpuścić w mleku i wodzie, dodać do przesianej mąki i wszystko zmiksować na jednolitą masę. Odstawić pod przykryciem na ok. 2-3 godziny.
Masa jajeczno-maślana: wszystkie składniki umieścić w misce i miksować do białości – ok. 2 minuty. Do masy dodać zaczyn drożdżowy i dokładnie zmiksować. Na samym końcu dodać przesianą mąkę (te 320g) i wyrobić gładkie ciasto (ja wyrabiam mikserem z końcówką hakiem). Przykryć i odstawić na całą noc w temperaturze pokojowej.
Rankiem dodać spirytus i jeszcze raz zagnieść ciasto i pozostawić na 1-2 godzin do ponownego wyrośnięcia. Po tym czasie ciasto wyjąć i oprószyć mąką, gdyż jest nieco rzadsze. Z ciasta formować kulki, a następnie spłaszczać i formować w owalne kształty. Placki powinny być bardzo cienkie. Każdy placek naciąć tworząc romby i pozostawić na ok. 10-15 minut na blacie. To akurat tyle, by rozgrzać olej (jego temperaturę sprawdzam wrzucając skrawek ciasta, choć najlepszy jest do tego termometr). Po tym czasie placki smażyć na złoto-brązowo, następnie położyć na moment na ręczniku papierowym i jeszcze gorące wrzucać do cukru cynamonowego i dokładnie obtaczać. Nadmiar cukru strząsnąć. Ogony można również posypać cukrem pudrem, ale wtedy stracą swój urok i ładny kolor ;) Smacznego!

 


wtorek, 21 lutego 2017

Doughnuts – kolorowe oponki



Tłusty czwartek już za parę dni, czas więc zastanowić się jakimi to słodkościami uraczyć domowników. Klasyczne pączki z marmoladą, faworki, a może kolorowe oponki? Ja w tym roku pokusiłam się o amerykański klasyk – pączki z dziurką suto oblane lukrem albo czekoladą. W filmach amerykańskich –najczęściej komediach – policjanci zawsze jedzą w radiowozie dougnuts i popijają napojem :) No i co by mi nie mówiono, te kolorowe pączki zawsze będą mi się kojarzyły z jakimś leniwym policjantem, który marzy o tym, by delikwent dał mu spokój, żeby ten mógł w spokoju dokończyć posiłek:)
W Polsce kiedy nadchodzi TEN dzień, czyli tłusty czwartek, jesteśmy w stanie pochłonąć ogromne ilości pączków. Przyznajcie się, ile razy robiliście ranking „kto zjadł więcej”? :) Kolorowe oponki oprócz tego, że są pyszne, to jeszcze wyglądają cudownie. Takie kolorowe :) Myślę, że nie tylko dzieciaki się skuszą na taką wersję tłustego czwartku. Pączki wyszły pyszne, pulchniutkie, nienasączone tłuszczem. Polecam!


Składniki (na 15 oponek i 15 małych pączuszków):

Ciasto drożdżowe:
450g mąki pszennej
200ml mleka
4 żółtka (L)
40g cukru
40g świeżych drożdży
1 spora łyżka serka twarogowego/homogenizowanego
1 łyżeczka cukru wanilinowego
½ małego kieliszka spirytusu
Szczypta soli

Lukier biały i różowy:
250-300g cukru pudru
2 białka jaj
1 łyżeczka soku z cytryny
Odrobina czerwonego barwinka spożywczego

Polewa z czekolady:
35g czekolady mlecznej
35g czekolady gorzkiej
1 łyżka mleka



Wykonanie:

Ciasto: mleko podgrzać. W letnim mleku rozpuścić drożdże. Mąkę wsypać do miski, zrobić wgłębienie i wlać do niego rozpuszczone drożdże. Przysypać otaczającą mąką. Pozostawić w ciepłym miejscu, aż drożdże „ruszą” i kopczyk się wybrzuszy.
Żółtka utrzeć z cukrem i serkiem, aż masa podwoi objętość i nabierze puszystości. Masę wlać do mąki z zaczynem, dodać cukier wanilinowy, sól  i zagnieść gładkie ciasto (ja zagniatam mikserem z końcówką hakiem). Odstawić na ok. godzinę do wyrośnięcia. Po tym czasie dodać spirytus i delikatnie zarobić ponownie ciasto. Odstawić na ok. 15 minut, aż ciasto podrośnie. W szerokim garnku rozgrzać olej ( jego temperaturę sprawdzam wrzucając skrawek ciasta, choć najlepszy jest do tego termometr). Ciasto drożdżowe rozwałkować i wykrajać kubkiem koła, a następnie kieliszkiem dziurki. Oponki wrzucać na rozgrzany olej i smażyć na złoto-brązowo z obu stron. Wykładać na ręcznik papierowy.
Lukier: białka ubijać na lekką pianę (musi być jeszcze lejąca!), dodać cukier puder i sok z cytryny. Dokładnie wymieszać. Podzielić na 2 części. Do jednej dodać odrobinę czerwonego/różowego barwnika i dokładnie wymieszać. By oponki były równo i gładko pokryte lukrem, należy je zanurzać „do góry nogami” – do połowy oponki. Przełożyć na kratkę, by nadmiar lukru ściekł. Posypać kolorową posypką i pozostawić do zastygnięcia lukru.
Polewa czekoladowa: czekoladę i mleko podgrzewać w kąpieli wodnej – gdyby czekolada zbytnio zgęstniała lub zwarzyła się, należy dodawać po łyżeczce wrzącej wody, aż uzyska powrotem płynność. Podobnie jak z lukrem – pączki zanurzać w czekoladzie i posypać posypką. Oczywiście można użyć innej czekolady, innych barwników i innych ozdób – tutaj jest miejsce na Waszą kreatywność ! :) Dla tradycjonalistów pozostaje cukier puder (to moja ulubiona wersja;)). Smacznego!


 

środa, 15 lutego 2017

Tartaletki z kremem pomarańczowym, czekoladą i kandyzowaną skórką pomarańczy



Sesja prawie za mną, a tłusty czwartek przede mną :). W związku z faktem, iż co roku w okresie walentynek moje miłosne wypieki to klapa za klapą, to w tym roku dałam sobie z nimi spokój. Jakoś nigdy nie byłam fanką tego „święta” – no dzień jak co dzień. Natomiast sto razy bardziej wolę rodzinne weekendy przy kawałku dobrego ciasta, spontaniczne, prawdziwe. W ten weekend będę przygotowywała dla Was propozycje na tłusty czwartek, bo to już za tydzień!
A tymczasem dzisiaj mam dla Was klasykę – czekolada i pomarańcza. Tym razem w postaci małych tartaletek z pomarańczowym kremem „Orange curd” oraz domową kandyzowaną skórką. Po raz kolejny takie wydanie czekolady przypadło do gustu moim domownikom. Ciasteczka są przepyszne, zarówno kremowe jak i chrupiące. Doskonałe połączenie klasycznych smaków. A najbardziej smakowała wszystkim kandyzowana skórka pomarańczowa:) Polecam!


Składniki (na ok. 20 sztuk o średnicy 4-5cm):

Ciasto:
62g mąki pszennej
62g masła
1 łyżka kwaśnej śmietany
1 łyżka cukru
½ łyżeczki cukru wanilinowego
Szczypta soli

Krem pomarańczowy:
1 jajko (L)
1 żółtko
80g cukru
1 łyżka soku z cytryny
Otarta skórka i sok z 1 średniej pomarańczy

Polewa czekoladowa:
½ tabliczki gorzkiej czekolady
1 łyżeczka masła

Kandyzowana skórka pomarańczowa:
Skórka z 1 średniej pomarańczy (w kawałkach, sparzona, z odkrojoną wewnętrzną białą częścią skórki)
¼ szklanki cukru
¼ szklanki wody

Wykonanie:

Piekarnik rozgrzać do 200oC (termoobieg). Przygotować formę z wgłębieniami ( u mnie foremka z dość płytkimi wgłębieniami – inna niż na tradycyjne muffiny, chociaż na muffiny też może być ale wtedy nie należy wylepiać wgłębień do samej góry. Można oczywiście też użyć tradycyjnych foremek na tartaletki).
Ciasto: wszystkie składniki posiekać nożem, a następnie zagnieść ciasto (będzie się trochę lepiło, dlatego przy wałkowaniu ciasta należy go dość obficie podsypać mąką). Zagniecione ciasto rozwałkować na grubość ok. 2-3mm, a następnie wykroić koła średnicy wgłębień w foremce. Wycięte koła przełożyć do wgłębień w foremce, a następnie wstawić do piekarnika i piec, aż nabiorą złoto-brązowego koloru. Wyjąć i ostudzić.
Krem pomarańczowy: masło rozpuścić w rondelku. W miseczce roztrzepać jajka z cukrem oraz ze skórką i sokiem z pomarańczy i sokiem z cytryny. Dodać do rozpuszczonego masła, zmniejszyć płomień prawie do minimum i cały czas mieszać, aż krem nabierze konsystencji rzadkiej śmietany. Odstawić na 10 minut do przestudzenia, a następnie nałożyć do każdego ciasteczka trochę kremu tak, by wypełnił zagłębienie. Odstawić na ok. ½-1 godziny by krem ostygł i zgęstniał w ciasteczku.
Polewa czekoladowa: gorzką czekoladę połamać na kosteczki, umieścić w misce i dodać masło. Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej. Dodawać po łyżeczce gorącej wody, aż do uzyskania nieco rzadszej masy.  Na każdą tartaletkę nakładać po trochu czekolady i rozsmarować na kremie. Można również czekoladę przełożyć do rękawa/szprycy i wycisnąć kratkę na wierzchu ciastka.
Kandyzowana skórka pomarańczowa: skórkę pociąć na wąskie długie paseczki i dwukrotnie sparzyć wrzątkiem (zalać i wylać wodę). Do rondelka wlać wodę i dodać cukier. Do wrzącej mieszanki dodać skórkę pomarańczową, zmniejszyć płomień i gotować do momentu, aż wyparuje woda, a skórka będzie klejąca. I teraz są dwie możliwości – skórkę można wrzucić do miski z cukrem (oczywiście nie całą na raz) i przemieszać żeby się obtoczyła w cukrze, albo pojedynczo wykładać na papier do pieczenia żeby zastygła.  Wierzch ciastek udekorować kandyzowaną skórką. Smacznego!